czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział 1: Los płata figle


Do domu Rhoedy'ego zostało jeszcze kilka przecznic. Nie śpieszyło mi się, stwierdziłam, że najwyżej spóźnię się parę minut. Nagle nie wiadomo skąd, usłyszałam huk, obróciłam głowę w lewą stronę i ostatnie to co zobaczyłam to czarne auto, jadące z dużą prędkością wprost na mnie. Czułam się, jak sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć. Stało się, uderzyłam o maskę auta  w lewy bok, zamknęłam oczy i ostatnie to co poczułam to okropne klucie w dolnej części pleców. Potem już straciłam przytomność.


-^-


Byłem jeszcze w zbrojowni, miałem zaraz wychodzić gdyż byłem umówiony z Rhodey'm na spotkanie. Miał przedstawić mi jego koleżanki ze szkoły. Dziwne, że akurat były to dziewczyny. Wydawało mi się, że mój przyjaciel przedstawi mi kogoś z chłopaków, a dokładniej z jego kółka historycznego. Uwielbiał historię, to jego jedyna miłość. Chyba, że o czymś nie wiem. Ostatnio rzadko się widujemy, bo on praktycznie spędza większość swojego czasu w szkole albo poświęca się dodatkowym zajęciom. Wraca o osiemnastej, bywa, że później. Moje rozmyślania przerwał alarm, obwieszczający, że coś złego dzieje się w centrum miasta. Postanowiłem, że spotkanie można przełożyć, a ludzi nikt inny nie uratuje. Założyłem zbroję Iron Man'a i poleciałem w kierunku miasta. Tak, to ja Tony Star, jestem słynnym Iron Man'em ratującym życie wielu ludziom. Choć nie wszyscy cieszą się, że tym się zajmuję. Mam też wrogów i pewnie zaraz spotkam jednego z nich. 
Jednak kiedy znalazłem się na miejscu, nikogo już nie było. Zostały tylko płonące budynki, również płonące auta i ludzi, którzy próbują uciekać. Wydawało mi się, że nie ma żadnych poszkodowanych jednak myliłem się. Pośrodku paru samochodów, leżała nieprzytomna, poturbowana dziewczyna. Zwróciła moją uwagę, bo miała bardzo odblaskową sukienkę. Podleciałem do niej i wziąłem ją na ręce. Była bardzo lekka, jakby była piórkiem. Poczułem jakby coś wystającego z jej pleców. Z jej czoła lała się krew, sukienka była umazana czerwonym płynem, miała jakąś ranę na brzuchu. Postanowiłem, że zabiorę ją do szpitala. Poleciałem w jego kierunku. Wleciałem do budynku, powiedziałem co się stało i oddałem ją lekarzom. 
Później poleciałem na spotkanie z przyjacielem, byłem spóźniony jakieś pół godziny. 
Zdjąłem zbroję, która automatycznie schowała się do plecaka. Wszedłem do środka, tak po prostu w końcu tutaj mieszkałem. A to wszystko dlatego, że mój ojciec zginął w katastrofie lotniczej, tylko ja cudem ocalałem. 
W domu czekało na mnie niezłe zamieszanie. Rhoedy, mówił coś do jakiejś dziewczyny, której nie znałem. Z pewnością jest to jedna z osób, które mam poznać. Była to wysoka dziewczyna, o blond włosach, lekko kręconych przy końcówkach. Oczy miała intensywnie niebieskie. Mogłoby się wydawać, że jest wręcz chuda przez jej wzroście.
- Stary, gdzie ty byłeś?!
- Później Ci odpowiem. Może mnie przedstawisz? - spytałem, patrząc na dziewczynę. 
- Nie czas teraz na to, mamy duży problem...
- Co ty mówisz! Katastrofę! Pepper jest w szpitalu! - powiedziała blondynka, która do tej pory nie odezwała się ani słowem. - A tak przy okazji, jestem Cornelia White. 
- Tony Stark. Kto to jest Pepper? - od razu zainteresowałem się osobą, o której mówiła dziewczyna. 
- Ten Tony Stark?! - wykrzyknęła dziewczyna, a Rhoedy, spojrzał na nią z politowaniem.
- Tak ten. - przytaknął James.
- Nareszcie znam kogoś sławnego!
- Haaalo! Powie mi ktoś o co chodzi z tą Pepper? - spytałem, patrząc na nich z poirytowaniem. 
- Jedziemy do szpitala, dowiesz się na miejscu. 
Zamówiliśmy taksówkę i niedługo potem znaleźliśmy się w szpitalu. Cormelia poszła dowiedzieć się coś od lekarzy a jeśli nie dowie się od nich to od taty Pepper. Dość dziwne imię. Ja bym je raczej nazwał przezwiskiem, chociaż kto wie. 
- Jak wygląda ta Pepper? 
- Nie ma naprawdę na imię Pepper, to tylko przezwisko. - powiedział James, a nie mówiłem. Miałem rację. - Nazywa się Virginia Pots. 
- Spóźniłem się, bo w zbrojowni rozległ się alarm. W centrum miasta był spory wypadek, auta się zderzyły, a co najdziwniejsze poszkodowana była tylko jedna dziewczyna. 
- Przecież Pepper miała wypadek samochodowy! Tony, uratowałeś ją!
Zamurowało mnie. Uratowałem dziewczynę, z którą miałem spotkać się później! Los lubi płatać figle, ale takiego chyba jeszcze nie było. Przynajmniej wiem jak wygląda. Co ja gadam! Źle. Nie może się dowiedzieć, że jestem Iron Man'em. Trzymajmy się wersji, że poznałem ją w szpitalu.
- Co z nią? - z zamyślenia wyrwał mnie mój przyjaciel. 
- Ma operację, podobno ma wbite jakieś odłamki w plecy... Nie wiadomo czy uda im się usunąć je wszystkie... - mówiąc to głos jej drżał, jakby miała zaraz wybuchnąć płaczem. Chyba musiały być bliskie sobie. 
- Poczekamy tutaj. - powiedział Rhoedy.
Po tym wszyscy poszliśmy usiąść przed blokiem operacyjnym.








3 komentarze:

  1. Ciekawe, ciekawe. Jest dobrz... Tfu! Co ja gadam?! Jest genialnie. Masz talent dziewczyno. Czekam na kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisałaś ten rozdział . Tyle powiązań z wcześniejszą akcję . Mam nadzieję że wszystko się ułoży i Pepper wyjdzie z tego. Czekam na nn ;)

    Ps: Utworzyłam notkę do zadawania pytań odnośnie opo o imaa. Jeśli jesteś chętna do dyskusji to zapraszam :)

    iron-adventures.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny tekst! Chciałabym tak pisać jak ty. Masz talent Czy napisałaś coś już wcześniej? Chętnie przeczytam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy