Minęły dwa dni, nareszcie. Przez ten czas spędzony w szpitalu Tony przyszedł do mnie jeszcze dwa razy. Dziwiłam się, że znajduje czas na to wszystko. Iron Man, szkoła i odwiedzanie mnie. Mimo, że był weekend nawet w dni wolne nie mogliśmy zapomnieć o Akademii Jutra. A wiadomo co nam to uniemożliwiało - prace domowe. W liceum życie nie było łatwe, niestety.
Dzisiaj mam opuścić to okropne miejsce. Znowu musiałam poprosić Tony'ego o pomoc. Głupio mi było, że ciągle mu przeszkadzam i zabieram wolny czas ale... mój ojciec nie interesował się mną tak jak kiedyś. Był tu wczoraj. Nie był skory do rozmowy, tak samo jak i ja. Oby dwoje nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Wiedział, że wychodzę jutro ze szpitala jednak praca wzięła górę. Nie odbierze mnie ponieważ nie może wziąć wolnego, prowadzi ważną sprawę. Byłam zawiedziona co z pewnością widział, jednak pozostał niewzruszony. Po czym pożegnał się i wyszedł. Tak, cudowne odwiedziny.
Teraz zastanawiam się co zrobi jak wrócę do domu, A przede wszystkim jak ja się mam zachowywać gdy tam trafię? Nie wyobrażam sobie tego po tym co się dowiedziałam. Czuł pewną nie chęć do mnie, jestem pewna. Zresztą, kto od razu zaakceptował zaistniałą sytuację? O ile w ogóle ją przyjmie do wiadomości...
Za chwilę ma być tu Tony. Pora się przebrać. Wypis już dostałam, więc nie ma przeszkód żebym mogła swobodnie wyjść.
Sprawdziłam czy wszystko mam w mojej małej walizce. Mimo to, że ojciec odwiedził mnie wczoraj przyniósł ze sobą kilka moich rzeczy. Co prawda nie było ich kilka. Było ich o wiele więcej niż potrzebowałam. Zdziwiłam się, ale skąd ojciec mógł wiedzieć ile ubrań potrzebuję.
Usłyszałam jak drzwi od sali otwierają się. Obróciłam głowę i ujrzałam Tony'ego, Uśmiechał się do mnie, cały promieniał. Szkoda, że ja nie mogłam się aż tak bardzo cieszyć. Sytuacja związana z ojcem nie dawała mi spokoju.
- Cześć, Pepper. - mówiąc to podszedł do mnie i przytulił.
Byłam zaskoczona, jednak odwzajemniłam gest.
- Cieszę, że cię widzę. - odparłam szczerze. - Tony, to na pewno nie kłopot? Głupio mi tak ciągle cię o coś prosić...
- Żaden, nie przejmuj się.
Wziął mój bagaż mimo moich protestów. Wyszliśmy ze szpitala i skierowaliśmy się na parking. Znowu wzrokiem szukałam auta Starka. Ciekawe czy i tym razem będzie to czerwone Ferrari. Myliłam się. Moim oczom ukazało się srebrne Porsche. Wow, ile on może mieć tych aut? Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy spod szpitala. Cieszyłam się jak nigdy. Miałam nadzieję, że już tam nie wrócę.
W połowie drogi zorientowałam się, że nie jedziemy do mojego domu.
- Tony?
- Hmm? - mruknął nie patrząc na mnie. Pewnie dlatego, że prowadził.
- Dlaczego nie jedziemy do mnie?
- No... mama Rhodey'ego chciała żebym cię przywiózł do niej. - odparł.
Co? Jak to mama Rhodey'ego chciała żebym do niej przyjechała? Dziwne, przecież powinnam jechać do domu.
Nie odezwałam się już nic do końca podróży, tak samo jak Tony. Myślami byłam przy jego ostatnich słowach. O co chodzi mamie James'a? Widziałam się z nią parę razy, jest miłą kobietą ale surową. Nie dziwię się, że czarnoskóry czasami ma dość.
Podjechaliśmy pod dom chłopaków. Czułam się trochę niekomfortowo. Rzadko bywałam u niego w domu. Wyszłam z auta razem z Tony'm. O dziwo wyciągnął moją walizkę z bagażnika. Przekroczyliśmy próg domu a ja od razu zostałam przywitana przez Rhodey'ego.
- Cześć, Pepper. Jak się masz? - zapytał przytulając mnie.
- Lepiej.
- Moja mama jest w salonie. Weźmiemy twoją walizkę. - powiedział Tony uśmiechając się lekko.
Kiwnęłam tylko głową.
Skierowałam się do salonu. Pani Rhodes siedziała na kanapie, która stała przy stoliku. Pokój był duży. Dwie kanapy po obu stronach stolika, ustawione na prosto od telewizora. Przyjemnie.
- Dzień dobry.
- Witaj Pepper. - odpowiedziała mi z uśmiechem mama Rhodey'ego, wskazując miejsce obok siebie.
Usiadłam obok.
- Jak się czujesz?
- Coraz lepiej.. - odpowiedziałam starając się wymusić dobry uśmiech.
- Słuchaj, twój tata poprosił mnie abyś na tydzień zamieszkała u nas. - powiedziała a ja szeroko otworzyłam oczy. - Wiem, że jesteś zdziwiona ale twój tata ma teraz dużo na głowie.
- Jest pani pewna? Ja mogę zadzwonić i to odwołać... nie chcę przeszkadzać.
- Ależ Pepper, nie gadaj bzdur. Czuj się jak u siebie.
Ja uśmiechnęłam się tylko.
- Muszę już iść, pytaj się o wszystko chłopców.
Nim się zdążyłam pożegnać pani Rhodes wyszła z domu. Westchnęłam.
Jak to mam tutaj zostań tydzień? Myślałam, że pojadę prosto do domu. Nie żeby przeszkadzało mi tutaj zostać, ale nie chcę nadużywać gościnności mamy James'a. Dlaczego nie mogę jechać do ojca? Może nie chce mnie widzieć?... Ech, po co ja się zamartwiam... czego ja oczekuję, odwiedził mnie raz w szpitalu i to wszystko. Teraz to wygląda jakby chciał się mnie pozbyć. Jeszcze ta walizka z większą ilością ubrań... tak, teraz to wszystko zaczęło nabierać sensu.
Usiadłam wygodnie i włączyłam telewizor. Jak zwykle same wiadomości, nic nowego. Co ja będę robić przez cały dzień? Już teraz bardzo mi się nudzi, a co dopiero za parę godzin.
Usłyszałam kroki, ktoś schodził po schodach. Obróciłam głowę i zobaczyłam czarnowłosego. Uśmiechnęłam się na jego widok, po raz kolejny tego dnia. Usiadł obok mnie. Spojrzałam w jego piękne, niebieskie oczy. Widziałam w nich troskę, oraz coś czego nie mogłam rozszyfrować. Tak, Tony był dla mnie po części zagadką. Nie pokazywał często co czuje, pozostawał nie do końca odgadniony.
- Chciałbym cię gdzieś zabrać.
- Gdzie? - spytałam, parząc na niego podejrzliwie.
- Zobaczysz. - powiedział wstając.
Chwycił moją rękę i podniósł mnie z kanapy. Poczułam przyjemne ciepło płynące z jego ciała. Wzdrygnęłam się lekko. Wyszliśmy z domu.
Na dworze było bardzo ciepło, wręcz gorąco jak na wrzesień. Skierowaliśmy się ku jakiemuś wielkiemu magazynowi. Zdziwiłam się, co on mógł mi tam pokazać? Weszliśmy do hangaru po czym doszliśmy do wielkich stalowych drzwi. Tony wpisał coś na panelu po czym drzwi otworzyły się. Razem z chłopakiem weszłam do środka a moim oczom ukazało się coś niesamowitego! Na środku stała zamknięta komora. A przed nią na wielkim panelu leżała zbroja Iron Man'a! U góry było ich jeszcze więcej. Po prawej stronie znajdował się komputer, przewyższający wielkością wszystkie inne. Po lewej stała kanapa z dwoma fotelami. W rogu stało coś jeszcze przypominające fotel, w kształcie kuli. Tyle, że to była okrągła rama a w środku siedzenie.
- Witaj w zbrojowni. - powiedział Tony podchodząc do komputera i opierając się o niego.
- Wow! Tu jest niesamowicie.
On tylko uśmiechnął się szeroko i przy tym czarująco. Moje policzki pokrył rumieniec, że aż odwróciłam głowę w drugą stronę, udając, że interesuje mnie coś innego.
Podeszłam do zbroi Iron Man'a. Czerwono-żółta, wielka i z pewnością ciężka. Ciekawe ja kto jest ją nosić. Chciałabym przekonać się jak to jest być w powietrzu, latać. Może kiedyś.
Odwróciłam się w stronę Tony'ego. Pracował przy komputerze. Chyba był bardzo zmęczony, bo co chwilę opierał się o blat, żeby zaczerpnąć powietrza.
- Tony?
Podeszłam do niego i położyłam rękę na jego ramieniu. Ujął moją dłoń i spojrzał na mnie. Znowu moje serce zabiło mocniej. Co się ze mną dzieje? Przecież to tylko przyjaciel, dlaczego tak zareagowałam? Spokojnie Pepper, zachowuj się naturalnie.
- Odpocznij. - powiedziałam cichym głosem.
Spojrzał na mnie dziwnie, widziałam, że zaraz zaprotestuje.
- Proszę.
Westchnął tylko i posłusznie usiadł na kanapie. Myślałam, że będzie próbował się wywinąć. Szybko poszło.
Spojrzałam na pulpit. Tony szukał Cornelii i Whitney. Chyba muszę mu przemówić do rozsądku, nie może się przemęczać tylko dla jakiś dwóch osób. Wszyscy musimy odpocząć.
Usiadłam obok chłopaka. Wydawał się po raz kolejny nieobecny, jednak kiedy spojrzałam na niego on spojrzał na mnie. Albo mi się wydawało, albo naprawdę był smutny.
- Coś się stało?
- Nie mogę ich znaleźć... zawsze lokalizowałem Maskę a teraz nic! - powiedział podirytowany.
- Nie zamartwiaj się, to nic nie da. - byłam kiepska w pocieszaniu, jednak chyba to pomogło bo Tony przez chwilę się uśmiechnął.
Wstał i zwrócił się do mnie.
- Chodź, odwiozę cię domu.
Chwila, on chyba nie wie, że zostaję u nich na tydzień. A może to wszystko jest odwołane?
- Właściwie, to nie musisz. - odpowiedziałam, nerwowo strzelając palcami.
- Jak to? Chyba nie chcesz wracać sama... Nawet nie ma takiej opcji. - powiedział zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Nie... pani Rhodes, powiedziała, że mam zostać na tydzień u was. Tak podobnież chciał mój ojciec. - mówiąc do spuściłam wzrok na swoje ręce.
- W takim razie chodź.
Wstałam z kanapy i poszłam za nim. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w domu. Była dopiero piąta. Weszliśmy na piętro. Tony otworzył drzwi, zapewne do pokoju jego i Rhodey'ego. O dziwo, James spał. Zachichotałam razem z czarnowłosym. Zamknęliśmy po cichu drzwi.
- Pokaże ci twój pokój.
Parę kroków od pokoju chłopaków znajdował się tymczasowo mój pokój. Było to bardzo przytulne pomieszczenie. Ściany pomalowane na brzoskwiniowy i fioletowy kolor. W rogu stało łóżko, a nieco dalej mały stolik i dwa fotele. Duża szafa, która zajmowała połowę ściany oraz duże okno, z wyjściem na balkon. Uśmiechnęłam się na widok tego miejsca. Tak bardzo przypominało mi mój dom. Szkoda, że nie mogę tam teraz być. W pokoju znajdowała się jeszcze toaletka, przy której stała moja walizka.
- Jakbyś czegoś potrzebowała, wołaj. - usłyszałam głos chłopaka po czym szczęknięcie zamka.
I zostałam sama.
Podeszłam do toaletki i usiadłam na krześle. Spojrzałam w lustro i dopiero teraz zobaczyłam jak tragicznie wyglądam. Lekko podpuchnięte oczy i oczywiście worki pod nimi. Chyba pora o siebie zadbać.
O dziwo szybko napisałam ten rozdział. Nie sądziłam, że tak łatwo pójdzie. Pewnie nasuwa wam się pytanie co będzie z Pepper. Spokojnie, odpowiedź w kolejnych rozdziałach.
Jakieś pytania?
Pozdrawiam.
Jakieś pytania?
Pozdrawiam.
No to był odważny krok. Pokazanie zbrojowni. A co sobie jej "ojciec " myśli? Chyba Pepper dobrze myśli, że chce o niej zapomnieć. Aż tak mu głupio co wyszło w szpitalu? Fajnie że ruda będzie z przyjaciółmi i to jej się przyda. Tony się wścieka bi nie zlokalizował Mask, a sam powiedział że sama się zjawi. Po prostu taki spokojny rozdział i taki na odetchnięcie. Jak zwykle piękne napisane a zdradzanie ich myśli to po prostu uczta ;) czekam na nn i niech wena będzie z tobą :)
OdpowiedzUsuńWiesz jaki jest Tony. Najpierw twierdzi, że tak będzie lepiej ale jego temperament nie pozwala mu stać w miejscu.
UsuńDzięki wielkie :)
Jejku, to jest takie słodkie :* między Tonym i Pep coraz.więcej się dzieję, jak ja kocham takie.fragmenty i jeszcze rudowlosa zamieszkała z nimi, jejku :* mam nadzieję, że na dłużej niż tydzień,
OdpowiedzUsuńI jeszcze pokazał jej zbrojownie cudownie ❤
KIedy Nowa nocia?
Ps u mnie.nn :)
Nowa notka powinna pojawić się do końca tygodnia ;) Już lecę czytać :)
UsuńJej co tu się dzieje?! Przepraszam,że dopiero teraz komentuję. Kompletnie nie mam czasu,totalny zawrót głowy :-( a wracając do dwóch poprzednich notek, to oczywiście są świetne. No tak mi szkoda Pepper, jeszcze teraz ta sytuacja z jej ojcem,szokujące :-o A Tony jest taki uroczy, uff co za facet! Hehe :-P Ciekawe co będzie się działo przez najbliższy tydzień, już iskrzy międy naszą parką. Super! <3 Pozdrawiam kochana!
OdpowiedzUsuńNo podzieje się trochę, ale nie za dużo między naszą parką. I akcja też będzie :D
Usuń