Co on znowu wymyślił? Już drugi raz mnie dzisiaj zaskoczył. Tak jak Tony poprosił, narzuciłam na siebie coś ciepłego a mianowicie bluzę. Zamknęłam drzwi od pokoju i zbiegłam po schodach. W salonie czekał na mnie czarnowłosy.
- Gotowa? - spytał.
Kiwnęłam głową. Wyszliśmy z domu i znowu zmierzaliśmy w kierunku zbrojowni. Po raz kolejny chłopak wstukał kod a stalowe drzwi ukazały wnętrze. Tony podszedł do zbroi. Patrzyłam na niego nieco podejrzliwie. Kiedy już założył zbroję, moje spojrzenie stało się łagodne. Stał się wyższy o parę centymetrów i jakby przybrał siły. Twarz miał nie odsłoniętą, pewnie chwilowo.
- Dowiem się o co chodzi? - spytałam.
Chłopak podszedł do mnie i objął mnie w talii. Już wiedziałam. On chce lecieć zie mną.
- Lepiej się mnie dobrze złap.
Postanowiłam, że zrobię tak jak kazał. Lepiej nie narażać się nie potrzebnie. Czułam lekki stres. Zapewne to przez to, że nigdy nie latałam, choćby nawet samolotem.
- Nie stresuj się.
Przełknęłam głośno ślinę. Nim się obejrzałam Tony zasłonił twarz maską i wzbiliśmy się w powietrze. Wylecieliśmy przez otwór w hangarze, a ja ujrzałam cudowny widok. Lecieliśmy nad ulicami miasta. Aż dech zaparło mi w piersi. Nie da się opisać tego uczucia. Niesamowite. Przez kilka minut wpatrywałam się w panoramę, dopóki nie wylądowaliśmy na najwyższym budynku w mieście. To dopiero widok! Tony w tym czasie zdjął zbroję, która zamieniła się w plecak.
- Chciałaś zobaczyć miasto nocą. - uśmiechnął się do mnie szeroko.
Rzuciłam mu się w ramiona, a on delikatnie jakby bał się, że mnie zrani objął mnie.
-Jesteś wspaniały. - uśmiechnęłam się do niego.
- Wiem. -zgodził się Tony, śmiejąc się.
- Skromny niestety już nie.
Tym razem to ja się zaśmiałam a chłopak zrobił naburmuszoną minę, jednak po chwili i on zaczął się śmiać. Usiedliśmy na skraju wieżowca. Panorama miasta wyglądała jeszcze piękniej niż zazwyczaj. Gdzie bym tylko się nie obejrzała, wszędzie widać oświetlone ulice, budynki i spacerujących ludzi. Nie sądziłam, że Tony zabierze mnie tutaj. Myślałam, że wtedy znowu był myślami gdzie indziej, a tutaj takie zaskoczenie. On zrobił dla mnie tyle dobrego, a ja nawet mu za to nie podziękowałam w odpowiedni sposób... Właściwie, to nie wiem jak mu podziękować... Słowa nie wystarczą, nie dla mnie. Na razie nic mi nie przychodzi do głowy, ale postaram się coś wymyślić. Może jakiś prezent? Tak, to chyba najlepsze rozwiązanie. I tutaj znowu pojawiają się schody, bo w robieniu prezentów jestem kiepska. Co mogę kupić bogatemu i sławnemu nastolatkowi? To musi być coś wystrzałowego, ale nie do przesady. Pomyślę jeszcze nad tym.
Spojrzałam na Tony'ego. Wyglądał na jeszcze bardziej zamyślonego niż zazwyczaj. Zastanawiałam się o czym myśli. Patrzył na panoramę miasta tak obojętnym wzrokiem, że wydawało mi się, że jego dusza na chwilę opuściła ciało. W życiu nie widziałam aby ktoś tak odpłynął. Wyjątkowy przypadek. Z drugiej strony nie dziwiłam mu się. Bycie Iron Man'em na pewno dawało mu się we znaki. Godzić jeszcze tą funkcję z chodzeniem do szkoły i czasem wolnym. Z pewnością tego drugiego miał mniej. Był na każde wezwanie. Można powiedzieć, że poświęca się bardziej niż nie jeden człowiek. Ryzykuje życie dla innych. Idealny materiał na przyjaciela, udowodnił to gdy oddał mi krew. Nie przemyślał tego, że mogą wystąpić jakieś komplikacje. Po prostu podjął szybką decyzję. Ciekawe czy ja bym tak umiała... pewnie bym się przestraszyła. Ale dla przyjaciół zrobiłabym wiele.
Spojrzałam w dół, na ulicę. Ścieżki powoli wyludniały się a gdzie nie gdzie w oknach gasły światła. Chyba musi być już późno. Nie przeszkadzało mi to, że siedzimy tutaj i nie odezwiemy się do siebie ani słowem. Nie chciałam przerywać ciszy. Tony był gdzie indziej, ja też. Mimo, że siedzieliśmy blisko siebie każdy był teoretycznie w innym miejscu.
Cóż się dziwić, znaliśmy się nie cały miesiąc. Nie mogłam wymagać abyśmy rozmawiali dniami i nocami. Nie wszystko stracone, wszystko się rozwinie. Miejmy nadzieję.
- O czym myślisz?
Wzdrygnęłam się. Przestraszyłam się. Spojrzałam na Tony'ego, który patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
- O niczym...
- Nie prawda, gdy myślisz o czymś ważnym marszczysz czoło. - odpowiedział podnosząc lewy kącik ust do góry.
Skąd on to mógł wiedzieć? Przecież sam był zamyślony, patrzył pustym wzrokiem na miasto, nie zwracając na mnie uwagi. Obserwował mnie?
- Skąd wiesz? Sam odpłynąłeś.
- Patrzę na ciebie od dobrych pięciu minut. - powiedział śmiejąc się pod nosem.
Co? Jak mogłam tego nie zauważyć?
- Także, o czym myślisz?
- To nic ważnego, naprawdę. - powiedziałam patrząc po raz kolejny w dół.
Nie lubiłam zdradzać moich myśli, uważałam to za niepotrzebne. To co działo się w mojej głowie lepiej żeby pozostało tajemnicą. Przez mój nie wyparzony język mogłabym wpaść w niezłe kłopoty i przy okazji wpakować w to innych. Tak, mój talent do katastrofy jest rozpowszechniony.
- Może lepiej ty się pochwal co zaprząta twoje myśli.
Jedynym ratunkiem było odwrócenie pytania. Podziałało.
- Zastanawiam się co by było gdybym nie był Iron Man'em. Myślę o tym codziennie.
Teraz zdałam sobie sprawę jak wielką odpowiedzialność nosi na swoich barkach. Widocznie ciężko mu było sobie z tym poradzić. Przynajmniej wiem o czym nieustannie myśli.
- Nie martw się na zapas.
- Ja się nie martwię... po prostu czasem chciałbym żyć jak zwykły nastolatek... - odparł cichym głosem. Widać było, że spochmurniał.
- Fakt nie martwisz się... ty się tym zadręczasz. Jak tak dalej pójdzie to się wykończysz... Każdy musi mieć chwilę odpoczynku. - powiedziałam. Nie chciałam go dobić, ale taka była prawda. - Pamiętasz, co powiedziałeś mi w szpitalu?
- Dużo wtedy ci mówiłem...
- Między innymi, że poradzimy sobie razem. Teraz też tak będzie.
Spojrzałam mu w oczy. Widać w nich było zakłopotanie i zmartwienie, jednak po moich ostatnich słowach pojawiły się małe iskierki szczęścia. Chyba udało mi się go choć trochę podnieść na duchu.
Tony spojrzał na mnie już o wiele szczęśliwszym wzrokiem. Ja też się uśmiechnęłam widząc, że na chwilę przestał o tym wszystkim myśleć.
- Zbieramy się?
Kiwnęłam głową. Wstałam i otrzepałam ubranie. Jeszcze ostatni raz spojrzałam na miasto, które już nie świeciło światłami tak jak wcześniej. Połowa z nich była zgaszona.
Tony w tym czasie odział się w pancerz. Podszedł do mnie i objął mnie jedną ręką. Ja natomiast oplotłam jego szyję.
I znowu byłam w powietrzu. Tym razem lecieliśmy o wiele szybciej niż poprzednio. Czemu mu się tak śpiesz? W parę minut wylądowaliśmy w magazynie. Tony zdjął zbroję i zamknął ją w kapsule. Wyszliśmy ze zbrojowni na świeże powietrze a potem skierowaliśmy się do domu. Otworzyliśmy po cichu drzwi. Okazało się, że na dole nikogo nie ma. Było aż tak późno, że wszyscy już spali? Weszliśmy do kuchni i spojrzeliśmy na zegarek. Dochodziła jedenasta! No nieźle, zasiedzieliśmy się.
- Wiesz, chyba pójdę się położyć.
- Do jutra, Pepper.
Uśmiechnęłam się i poszłam na górę. Otworzyłam drzwi do pokoju, który tymczasowo zajmowałam. Wzięłam pidżamę, zamierzałam się odświeżyć. Tylko, gdzie jest łazienka? Trudno, pójdę na chybił trafił. Zostały się dwa pomieszczenia. Łazienka pewnie będzie na prosto. Nie myliłam się.
Trochę mi zeszło zanim wyszłam z łazienki. Czułam się padnięta mimo, że wcześniej przespałam trzy godziny.
Z powrotem się położyłam i czekałam na sen.
~*~
Miałam bardzo dziwny sen. W pomieszczeniu, w którym się znajdowałam było ciemniej niż zwykle. Widziałam tylko drzwi, nic poza tym.
Co to za miejsce?
Stało się coś dziwnego. Straciłam kontrolę nad sobą. Wstałam z łóżka, po czym skierowałam się do drzwi. Próbowałam się zatrzymać jednak coś mnie powstrzymywało. Czułam jakby ktoś trzymał mnie po obu stronach i prowadził do drzwi.
Co się dzieje?!
Wyszłam z pokoju, a moim oczom ukazała się Cornelia i Whitney. To one mnie przytrzymywały. Co one robią w moim śnie? Przestraszyłam się i to nie na żarty.
- Czego chcecie?
Odpowiedziała mi cisza. Spojrzałam na nie. Ich twarze nie wyrażały żadnych emocji. Wielka pusta i obojętność. O dziwo były bez masek, normalnie ubrane.
Sala, w której teraz się znajdowałam wyglądała jeszcze gorzej. Zeszliśmy do niej po schodach. Nie wiem jak udało mi się zejść bez żadnego potknięcia. Pomieszczenie było wypełnione rożnego rodzaju nożami. Począwszy od małych, kończąc dużymi. Zestresowałam się jeszcze bardziej. To przestaje być zabawne, chociaż nie było takie od początku.
Zaczęłam się szarpać, jednak one trzymały mnie bardzo mocno. Spojrzałam po raz kolejny na nie. Tym razem miały już maski i kostiumy. Nie mogłam ich rozróżnić, wyglądały identycznie. Dziewczyna po mojej prawej stronie puściła mnie i podeszła do ściany, na której zawieszone były sztylety. Wzięła jeden z nich po czym podeszła do mnie. Chciała wbić mi go w brzuch, jednak ja się szarpałam. Myślałam o tym żeby się wybudzić. Zamiast tego upadłam i czułam jak spadam w otchłań.
Pozdrawiam.
Ps. Jakieś pytania?
Wow. Uroczo, tajemniczo i zapowiedzialnie dramatycznie. Szkoda tylko, że nie zdradziłaś nam perspektywy geniusza, bo skoro oboje tam byli to liczyłam na to że coś nam zdradzisz jeszcze. Piękny wieczór na latanie po mieście. Kiedy Tony jej powie resztę tajemnicy? Czy już zaiskrzyło między nimi? Co to był za sen? Czy to się zdarzyło naprawdę ? Ok dość pytań . Super rozdział jak zawsze. Czekam na nn i dyskusję ;)
OdpowiedzUsuńBędzie dramatycznie. I to już na początku 14 rozdziału. Nie mogę was zanudzić, ale romantycznie też musi być. Tony, jak to Tony będzie z tym długo zwlekał i będzie chciał chronić. Uzna, że jeśli mniej będzie wiedzieć, tym będzie bardziej bezpieczna.
UsuńNowy rozdział postaram dodać jeszcze w tym tygodniu :)
Jejku, chyba tylko tyle jestem w stanie z siebie wydusic, pod takim jestem wrażeniem.
OdpowiedzUsuńNotka jest super. A kiedy oni wreszcie się pocałują?
Ten moment na dachu, cudownie <3
I ten sen, straszne, mam nadzieję, że Tony ja obudzi ;)
Nie mogę się doczekać nexta, jak to ja <3
Whoa...nie wiem od czego zacząć:-o Te sceny na wieżowcu takie romantyczne,kocham czytać coś takiego<3. Liczę,że już niedługo podzieje się troche więcej między nimi;-) No i co to za straszny sen, Pep jest tego świadoma? Co się dzieje?! Co to oznacza?! Są emocje, to lubię! Genialna notka :-*
OdpowiedzUsuń